Prawda? W dzisiejszych czasach raczej wszystkie (w miarę sprawne manualnie) osoby potrafią zamknąć w opiekaczu dwie kromki, przełożone czymś tam w środku do smaku, i wyjąć po kilku minutach chrupiącą grzankę, czy tosta. Właściwie tej sztuki można nauczyć nawet szympansa. Z tym, że na tym etapie jeszcze raczej trudno mówić o jakimś mistrzostwie kulinarnym. Ale spokojnie – zaraz się rozkręci!
A jak? A tak, że wyjmujemy z naszego opiekacza płytę grzejną do tostów, a jej miejsce zajmuje płyta grzejna do gofrów. Taka zabawa! Rzecz jasna trzeba w tym celu zrobić jakieś ciasto, ale to jest pikuś. Najważniejsza jest odpowiednio wyprofilowana płyta i gofry można trzaskać w ilościach hurtowych. Ale to jeszcze nic…
Są bajgle, jest impreza! – Chciałoby się zakrzyknąć. Sekret udanych bajgli polega na tym, że w pierwszej kolejności potrzebna będzie płyta grzejna do bajgli. Zakładamy ją do naszego opiekacza i już wkrótce nasza kuchnia zmienia się w najprawdziwszą bajglarnię… Tak to się chyba fachowo nazywa. Potrzebne jest do tego jakieś ciasto, ale to sobie można u Makłowicza sprawdzić. To nadal nie koniec!
Jaki ciasteczkowy potwór oprze się pysznym, kruchutkim, herbatnikom domowej roboty? Żaden! Bo domowe herbatniki to nie to samo, co kupne. Domowe herbatniki to jest po prostu poezja smaku! Co jest potrzebne? Potrzebna jest płyta grzejna do herbatników. I co jeszcze? No i jakieś tam ciasto, które da się wlać do środka. Zamykamy, liczymy do trzydziestu pięciu (tylko nie za szybko), otwieramy… Szast-prast: herbatniki!
Przyjęcie urodzinowe bez mini donatów, udekorowanych kolorową posypką? Nie! A nawet NIE!!! To byłoby po prostu nieludzkie. Dlatego też w naszym dzielnym opiekaczu stosowne miejsce zajmuje czym prędzej płyta grzejna do mini donatów, jakieś tam ciasto szybciutko mieszamy i rach-ciach – i sześć od razu! I jeszcze raz! I jeszcze! I jeszcze!
Są takie chwile w życiu każdego człowieka, gdy ma ochotę na małego batonika. Tak po prostu. A najlepiej od razu na dwanaście. Zwykły śmiertelnik pewnie poczłapałby do sklepu i sobie kupił… ale nie Mistrz Kuchni, w którego posiadaniu jest płyta grzejna do małych batoników! Mistrz Kuchni włącza opiekacz, uprzednio namieszawszy jakiegoś tam ciasta, wypełnia otrzymaną breją wspomnianą płytę grzejną, zamyka, otwiera i co? I dwanaście pysznych, małych batoników! Taka sytuacja!
Pora zmienić odrobinę menu, bo co to za Mistrz Kuchni, który nie potrafi zrobić czegoś porządnego na obiad? A co jest najlepsze na obiad? Wiadomo – pierożki! Do wykonania pierożków potrzebne jest ciasto, jakiś wkład do środka oraz płyta grzejna do pierożków. I można dzwonić do teściów i zaprosić ich na obiad. Jak im posmakuje, to zostaną nawet na kilka dni.
To się grubo myli! Wystarczy tylko kliknąć w ten link:
I zobaczcie sami, ile smakołyków można zrobić, dysponując JEDNYM opiekaczem! Smacznego :)