MIEJSCE AKCJI: Północny Niger, czyli samo serce Sahary.
OSOBY: Dwaj polscy dżentelmeni, Dionizy i Serwacy.
OPIS SYTUACYJNY: Dionizy i Serwacy spacerują już dłuższy czas wśród piasków Sahary. Radośnie przyświeca im słoneczko w zenicie, a wokół przepięknie prezentują się wydmy i fatamorgany. Do pełni szczęścia brakuje tylko odrobiny czegoś mokrego…
DIONIZY: Spójrz, Serwacy, czy to przypadkiem nie chłodziarka na wino?
SERWACY: Eee tam! Fatamorgana!
DIONIZY: Ja jednak nalegam, byś podszedł i się upewnił.
SERWACY (podchodzi i wali pięścią w chłodziarkę): Prawdziwa! A w środku pełno wina! Jesteśmy ocaleni!
DIONIZY: Poczekaj, mój drogi, nie działajmy zbyt pochopnie. Czy nie wydaje ci się, że ta chłodziarka krzywo stoi?
SERWACY: Faktycznie! Brakuje jednej nóżki!
DIONIZY: A czy szyba drzwi wygląda według ciebie w porządku?
SERWACY: Jest pęknięta.
DIONIZY: A czy dostrzegasz uchwyt drzwi?
SERWACY: A gdzie tam! Wyłamany!
DIONIZY: A czy uszczelka drzwi jest na swoim miejscu?
SERWACY: Tylko częściowo.
DIONIZY (posępnie): To nie wróży niczego dobrego. Czy możesz powiedzieć w jakim stanie są półki wewnątrz?
SERWACY: Może nie jestem specjalistą, ale wyglądają na poniszczone.
DIONIZY: Tak też myślałem. Bądź teraz łaskaw przyłożyć ucho do chłodziarki i ocenić, czy sprężarka pracuje.
SERWACY (przykłada ucho): Absolutna cisza!
DIONIZY: Jest chyba jeszcze gorzej, niż przypuszczałem, bo to oznacza, że nie pracuje także wentylator.
SERWACY: Jak zwykle, nie mylisz się, mój drogi przyjacielu.
DIONIZY (wycierając chusteczką spocone czoło): Już nawet nie chcę myśleć, w jakim stanie może znajdować się pojemnik na skropliny… Czy chociażby filtr powietrza. Doprawdy, postawa właściciela tejże chłodziarki jest wielce naganna. W każdej innej sytuacji zdecydowanie odmówiłbym poczęstunku. No ale dobrze, zróbmy raz wyjątek od zasad. Spróbuj, drogi Serwacy, podważyć drzwiczki swoją laską.
SERWACY (chwilę mocuje się z drzwiczkami, po czym oznajmia triumfalnie): Odpadły!
DIONIZY: Dotknij teraz którejś z butelek.
SERWACY: Burgund, rocznik 1917. Ciepły!
DIONIZY (ze zgrozą): Jak tak można? Przecież to zbrodnia! A inne butelki?
SERWACY: Wszystkie ciepłe!
DIONIZY: Mamy tu do czynienia z ordynarnym pogwałceniem wszelkich norm moralnych i obyczajów. Niestety, sytuacja zmusza nas do daleko idącej tolerancji. Niech pomyślę (siada na niewielkiej wydmie i zapala fajkę)… Sądzę, że należy spodziewać się, iż nie działa także termostat. Czy tak jest w istocie, drogi Serwacy?
SERWACY: W rzeczy samej!
DIONIZY: Myślę więc, że najwyższa pora sprawdzić, czy kabel zasilający jest podłączony do gniazdka.
SERWACY (obchodzi chłodziarkę, schyla się i w milczeniu podnosi kabel, demonstrując przy tym brak wtyczki).
DIONIZY: (z irytacją): Tego już za wiele! Odbieram to jako osobistą zniewagę i jeśli kiedykolwiek spotkam właściciela tej chłodziarki na wino, to zażądam satysfakcji z bronią w ręku! Chodźmy, drogi Serwacy. Nie pozostanę tutaj ani chwili dłużej!
Bohaterowie podejmują dalszy spacer pośród malowniczych wydm i wesołych fatamorgan, a stojące w zenicie słoneczko przyświeca im radośnie…
Naturalnie, gdyby właściciel tej chłodziarki na wino miał kontakt z dobrym sklepem, oferującym części do chłodziarek na wino, to wszystko potoczyłoby się z pewnością zupełnie inaczej.