Kiedy byłem mały, nie mogłem doczekać się pierwszego golenia twarzy. Z fascynacją obserwowałem dziadka, który do golenia używał jeszcze pędzla, kremu i maszynki z wyjmowana żyletką. To był rytuał lepszy od bajek i klocków Lego. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że po latach codzienne golenie, własnej, twarzy nie będzie sprawiało już tej samej frajdy. 

Dziś wiem, że niechęć do golenia to przypadłość wielu mężczyzna. Na dodatek moda na brodaczy wyparła „wojskowy” wizerunek ogolonego faceta, który do tej pory kojarzył się z elegancją i czystością. Oczywiście absolutnie, nie neguję brodaczy, którzy sporo czasu spędzają na pielęgnacji swoich zarostów. Jednak przeraża mnie rosnąca grupa tych, którym ani nie chce się golić, ani dbać o zapuszczoną brodę. 

Nowa era 

Jeśli więc nie masz warunków na zapuszczenie brody, lub czasu na jej pielęgnację, zastanów się jaką maszynkę wybrać, by ułatwić sobie samo golenie i skrócić czas na to poświęcany. Czasy wciąż się zmieniają a technologia dba o nas coraz bardziej, więc nudne, codzienne golenie może stać się nieco bardziej przyjemne niż dotychczas. Dlaczego? A no dlatego, że maszynki elektryczne wkroczyły jakiś czas temu w nową erę. Dbając o nasz czas, czyszczą się same.

Foliowa czy rotacyjna 

Zacznijmy jednak od porównania maszynek foliowych z rotacyjnymi (głowicowe). Głównym elementem pierwszych jest folia z niewielkimi otworami. Pomimo tego, że wykonano ją z metalu jest ona cieńsza od kartki papieru. W trakcie golenia włoski dostają się do otworów i są ścinane przez ukryte ostrza, poruszające się w poprzek. Dlatego klasyczna golarka foliowa sprawdza się najlepiej w pozbywaniu się zarostu rosnącego w jedną stronę. Urządzenia różnią się od siebie wielkością i kształtem otworków oraz ilością modułów z folią. Im więcej, tym efekty golenia będą lepsze. Mechanizm tnący w golarkach rotacyjnych to zazwyczaj dwa lub trzy pierścienie. Składają się one z nieco grubszych niż w golarkach foliowych blaszek, pod którymi zamontowano ostrza. Takie rozwiązanie nie pozwala na przycinanie zarostu tak blisko skóry jak golarki foliowe. Zaletą są jednak prędkość golenia oraz skuteczność w radzeniu sobie z rosnącym w różnych kierunkach zarostem. Aby się nimi właściwie golić powinieneś powoli prowadzić je po twarzy kolistymi ruchami. 

Ona czyści się sama 

Jeśli zastanawiasz się właśnie nad zmiana swojej maszynki rozważ zalety modeli ze stacją czyszczącą. Obecnie na rynku zarówno firma Braun jak i Philips oferuje modele ze stacją, dzięki której jednocześnie naładujemy jak i wyczyścimy oraz poddamy konserwacji maszynkę do golenia. Stacja czyszcząca  pozwala na automatyczne przeprowadzenie konserwacji, w ramach której golarka jest pozbawiana zanieczyszczeń, dezynfekowana, a głowice golące smarowane. Należy się jednak liczyć z tym, że urządzenie wyposażone w taką stacje będzie droższe.

Takie możliwości posiada na przykład model Braun Series 7. Oczywiście można golarkę umyć pod wodą, jednak odkładając maszynkę do bazy całą brudną robotę wykonuje za nas stacja Clean&Renew. Sama określa stopień zanieczyszczenia golarki, sama dobiera odpowiedni program czyszczenia, a następnie – z wykorzystaniem specjalnego płynu czyszczącego – myje, smaruje i później osusza golarkę. Człowiek tylko musi wcisnąć przycisk. 

Laboratoryjne fakty 

Testy wykazały, że korzystanie z systemu czyszczącego jest 10 razy bardziej higieniczne niż samo płukanie golarki pod bieżącą wodą. Podczas czyszczenia roztwór samoczynnie smaruje ostrza golarki dla zapewnienia optymalnej wydajności golenia. Ponadto uwalnia odświeżający cytrynowy zapach. Wkłady są bardzo wydajne. Wystarczają na trzy miesiące używania. Osobiście miałem możliwość testowania tego urządzenia, jednak z racji mojego delikatnego i niezbyt gęstego zarostu poszukałem dodatkowych opinii o efektach w sieci. Wynik jest zaskakująco dobry. Nawet po najtrudniejszym goleniu golarka po czyszczeniu wygląda właściwie jak nowa. Poza higiena samego urządzenia, oszczędzamy tez czas na czyszczenie. Moim zdaniem golarka ze stacja czyszczącą ma zbyt wiele zalet by nie skusić się na nią.